
No dobra dzisiejszy dzień był znacznie bardziej udany mimo że zaczął się od bólu głowy i ogólnej wrogości. Udało nam się uciec z domu kiedy pani Wiesia była na targu – zostawiliśmy tylko karteczkę z informacją że wracamy wieczorem. Powłóczyliśmy się trochę po Rzymie, widzieliśmy schody hiszpańskie fontannę di Trevi zamek świętego Anioła ( i zachód na moście świętego Anioła) potem byliśmy w przepięknym olbrzymim parku (kiedyś były tam wille bogaczy) jest tam azyl dla psów i ogród zoologiczny, który nie jest najtańszy, ale jutro zamierzamy do niego iść bo dzisiaj były już tylko dwie godziny do zamknięcia. W dodatku w tym parku jest pełno stref wifi więc jutro bierzemy laptopa i wreszcie chociaż na pół godziny będzie się można dostać do eta i wogóle. I opublikuje posty wreszcie będziecie wiedzieć co u mnie i poczytam wasze posty... I zaczęliśmy już robić zakupy – ja mam co prawda prezent tylko dla Marty (śliczny :D) ale upatrzonych też kilka innych. I wszystkie kartki już wysłane więc przynajmniej to z głowy. Jedyny minus tego dnia jest taki, że jak wróciliśmy to pani Wiesia (która była na dwóch mszach i siedziała i się o nas martwiła oczywiście) jak się dowiedziała że się byliśmy w bazylikach to już stwierdziła że musi z nami jutro jechać całkowicie ignorując fakt że zamierzamy jechać do zoo. Może jakoś się jej to uda wyperswadować. A wieczorkiem pojechaliśmy nad morze i zrobiliśmy sobie śliczny spacer po plaży w świetle księżyca :D zobaczymy co przyniesie jutro, ale ja i tak jestem za tym żeby już w weekend wyjechać... całuski dla wszystkich :***


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz