Kto zrozumie?

No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?

niedziela, 30 marca 2008

FIGHT


Pierwszy dzień mojej walki z nałogowym spaniem... Niby się udało chociaż czy ja wiem... Bo nie jestem pewna czy o to mi chodziło. Bo pierwsze pół dnia na pewno nie było zmarnowane, msza w Idzim i spacer po rynku z Kamilem i parą gołąbków różowych... Tylko pod koniec sie zepsuło przez pewnego typa, ale nieważne. A drugie pół... No fajnie się bawiło z Majką II i wogóle, ale i tak się ni pouczyłam. Posprzątałam trochę i tyle... No wiem może kolejne etapy walki ze spaniem przyniosą lepsze rezultaty. A z łazienkową wagą jeszcze nie zaczynam walki chociaż to może być cisza przed burzą... :D

Pupil...


Jakiś taki szalony ten dzień... Dziwny, chociaż fajny. Przyjechała Majeczka i ona jest taka kochana! Chociaż mam przeczucie że ją strasznie rozpieszczę... I fajnie się gadało... Tylko troszkę głupio bo chyba zgubiłam komórkę... Naprawdę nie mam pojęcia gdzie jest... Więc jak coś to nie dzwonić do mnie... I zobaczymy czy jutro wstanę... Ciekawe... Ale uwielbiam wszystkie moje pupilki... :* A moja babcia się boi szczurzych ogonków... Chociaż sam szczur jej się podoba :D I panikuje jak ma dotknąć myszy, ale lubi na nią patrzeć. Nawet na taką wygryzioną jak moja... I jeszcze Majka I dostaje ataku paniki na widok Majki II chociaż na początku było odwrotnie... Uwielbiam takie dni!

sobota, 29 marca 2008

SZKOłA


UWAGA! ORZEźWIAJąCA WIADOMOść! CHCIAłAM POWIEDZIEć żE DO KOńCA ROKU SZKOLNEGO (PRZYNAJMNIEJ MOJEGO) DO SZKOłY PóJDZIEMY JESZCZE TYLKO 54 RAZY, ZA TO WOLNE BęDZIEMY MIEć JESZCZE 30 DNI. TO NIESAMOWITE PRAWDA? JAK TEN CZAS LECI...

JEśLI CHCECIE SZCZEGółóW... tO POZOSTAłY NAM 22 DNI KWIETNIA, 17 DNI MAJA I 15 DNI CZERWCA... żYCZę MIłYCH WAKACJI DO KTóRYCH ZBLIżAMY SIę WIELKIMI KROKAMI :D

piątek, 28 marca 2008

łaaaaa


Kompletny szok! Nawet silniejszy od mojego doła... Podkuszona przez Agate zaczełam grzebać w necie... Czy wy wiecie co to EMO ?????

Emo powstało jako reakcja na agresywny i materialistyczny styl życia amerykańskich raperów. Dotyczy to głównie popełniania przestępstw, zażywania środków odurzających, powierzchowności, braku okazywania uczuć oraz konsumpcjonizmu. Sprzeciw ten objawia także w modzie - czyste, schludne, obcisłe ubrania, nakładanie makijażu oraz zadbane fryzury będące zaprzeczeniem luźnego, ulicznego wyglądu gangsterów. Emo stanowi swoiste połączenie gothic metalu (mroczny wizerunek, głęboka duchowość) i punku (krytyczne podejście do świata, poczucie braku sensu jednak bez nihilizmu i anarchizmu), ale znacząco różni się od obu tych subkultur. Niektóre elementy emo, jak np. wegetarianizm, abstynencja od alkoholu i tytoniu oraz wyzbycie się agresji nawiązują do światopoglądu straight edge, jednak nie zawsze się z nim utożsamiają. Ruch emo zawiera pewne cechy XIX-wiecznej filozofii romantycznej, takie jak akcentowanie uczuć i emocji, nastawienie na przeżycia wewnętrzne, indywidualizm a zwłaszcza werteryzm , jednak nie nawiązuje do niego w żaden sposób.
No naprawde sie nie spodziewałam... Zastanawiające...

Co teraz?...

Jestem smutna i mam doła... I nic nie da mówienie "nie dołuj się". I niby to prawda, że oni wiedzą jak to wygląda... Ale sam powiedział że się nie zna... I nie wiem co dalej... I troszkę się przestraszyłam tą drugą propozycją... Chociaż plany na najbliższą przyszłość to kompletne zignorowanie jej... Nie wiem co mam myśleć... :(

Ale nie chce o tym rozmawiać i boli mnie głowa... Więc nie pytajcie nawet bo i tak nie odpowiem! A jutro przyjedzie Majka II. Będzie ciekawie. I muszę się wreszcie zacząć uczyć! Może nie pójdę dziś spać? Bo spałam w końcu cały dzień... Ale i tak padam... Boże co się dzieje?! I w ciągu najbliższych dni zamierzam zdecydować czy podejmuję walkę i otwartą wrogość z moją wagą... Zobaczymy...

A kiedy tak patrzyłam na te opisy, to wróciły wspomnienia... I to jest fajne! Ciesze się. Z tego powodu się naprawdę cieszę. Kocham was myszki :**

Nie tak...


Chciałam powiedzieć że jestem obrażona na cały świat bo to nie tak miało wyjść... A nawet jak już pół wyszło to drugie pół miało wyjść lepsze a nie gorsze... :( I wogóle do niczego i boli mnie szyja i nos... I chce też wyjaśnić że staruszka była prawdziwa i bynajmniej nie jest jedną z moich licznych kwiecistych przenośni... I nie chce świecić! Wogóle to wszystko jest głupie jakieś. Nie wiem co mam o tym myśleć i idę sobie założyć teczkę na wyniki bo chyba może się przydać... I przy okazji posprzątać bo sie dzisiaj nie dam rady uczyć już...

I nie chce być chudsza... Lubie swoją wagę...

???


Świat jest dziwny... Z jednej strony jestem z niego zadowolona, a z drugiej wydaje mi się coraz straszniejszy.... Jestem zadowolona, bo wszystkie osoby dla mnie ważne podjęły w ostatnim czasie walkę... A lis nawet kilka. Ale jest okropnie, bo coraz bardziej zaczynam zauważać ludzką obłudę i fałsz... Tak ja pewne dwie osoby których nie wymienię z imienia, albo staruszka. Staruszka na którą patrzyłam jak wychodzi z domu ciężko opierając się na jednej kuli, po czym wychodząc za róg, tak że już nie było widać okien bierze kulę pod pachę i zaczyna iść szybciej ode mnie... To jest po prostu straszne. I to że jestem chora i najchętniej poszłabym dalej spać chociaż wstałam dwie godziny temu... I mam generalnie dość! Ale i tak jest nieźle i kocham was myszki :***

czwartek, 27 marca 2008

NIE!


Nie będę nic pisać!
Jestem chora, mam mózg pełen kataru, odpada mi nos i jeszcze jutro ide na badania... I nic nie napisze bo nie! I muszę iść do fryzjera bo moje końcówki są masakryczne :*** for all

środa, 26 marca 2008

Chcę powiedzieć kilka słów...


A że nie macie innego wyjścia to czytajcie... Mam nastrój obrażonej pięciolatki i mam zamiar podzielić się z wami moimi odkrywczymi myślami:
1. Katar mimo że niegroźny jest bardzo ale to bardzo nieprzyjemny (wogóle przeziębienie)
2. Nie lubię lekarzy i wszystkiego co z nimi związane.
3. Od pobierania krwi boli łapka, a od zatok boli głowa.
4. I bolą porozbijane kolanka.
5. Kurs tańca jest głupi jak go nie ma.
6. Nieładnie się fochać na kogoś dla tego że dla naszego dobra nas nie wyręcza.
7. Jestem głupia bo nie umiem wygospodarować czasu na gitarę.
8. A jeszcze głupsza, bo jak go wygospodaruje to mam poczucie że powinnam się uczyć i i tak nie mogę grać.
9. Mimo że czasem się nie chce najlepszym sposobem uczenia się tekstów z francuskiego jest tłumaczenie ich.
10. Nie będę grać hokeisty!Nie i koniec!
11. Znowu lubię się uczyć.
12. Czasami lepiej uderzyć niż przytulić.
13. Może ja faktycznie jestem żmija.
14. Ale gryzę tylko pozytywnie.
15. No chyba że mi ktoś podpadnie.
16. Jest mi smutno jak ktoś sie na mnie obraża.
17. I jak nie ma dla mnie czasu.
18. A tunele są obleśne.
19. Gorąca kąpiel zdecydowanie poprawia humor.
20. Da sie opanować senność.
21. Może i jestem mało wyrozumiała ale mam swoje powody.
22. Nie lubię wosu i pp.
23. Ale lubię biologię i matematykę. I po.
24. I uwielbiam czytać.
25. I lubię świeczki i ogień...

I to chyba tyle... Jak coś jeszcze wymyśle to napisze ;) A tymczasem buźka dla wszystkich :*

wtorek, 25 marca 2008

pytać...

Z doła przez mały pagórek do kolejnego doła... I tysiące filozoficznych pytań...

Jak ludzie potrafią być tak obłudni?
Czy wieśniactwo jest wytłumaczeniem?
Czy liczy się walka czy zwycięstwo?
Dlaczego człowiek zachowuje się jak szczeniak?
Dlaczego ludzie osądzają nas tak jak sami chcą?
Dlaczego słowo przepraszam jest takie trudne?
Dlaczego zmuszamy kogoś do wiary kiedy sami nie wierzymy?
Dlaczego wolno bezkarnie wywoływać łzy?
Jak możemy oczekiwać przestrzegania zasad które łamiemy?
Kim jest przyjaciel?
Czy Bóg jest przyjacielem?
Przyjaciel - na zawsze czy nie?
Co znaczy wiara a co kościół?
Co czuje domowy pupil?
Jak znaleźć spokój?
Skąd brać motywację?
Lepiej działać czy udawać że się nie wie?
Skąd biorą sie fałszywe ideały?
Jak walczyć z fałszywym wizerunkiem i czy walczyć?
Jak to jest możliwe - jedna rodzina a obcy ludzie?
Dlaczego każdy inaczej postrzega opiekę i potrzeby drugiego?
Jak bez winy zdecydować o śmierci?
Jak można walczyć o bliskich?
Jak można pomóc?
Dlaczego miłość można okazać nawet fochem?
I dlaczego są ludzie czepiający sie o wszystko?
Dlaczego każdy nie może mieć takiego ojca jak ona?
Dlaczego badania muszą być w trakcie zbiórki?!
Jak poznać kto jest przyjacielem?
Jak nie pozwolić się ranić?
Jak wyrzucić z serca ludzi którzy ranią?
Czy plotka i rozrywka są ważniejsze od człowieka?
Czy w naszym świecie nie ma już nic pozytywnego?
Jeśli jest to jak to znaleźć?
Czy możemy marzyć tylko w książkach bo nasz świat jest zbyt brutalny?

Te pytania i wiele innych nie ubranych w słowa... Kto zna odpowiedź? Kto pomoże mi ją znaleźć? Czy wogóle da się ją znaleźć? Znowu pytania...

Stach...

To jest straszne jak czasem z pozoru nieistotne rzeczy potrafią człowieka przerazić...Mnie się to coraz częściej zdarza. Czytam coś i opanowuje mnie smutek i przerażenie... Jak z tym plakatem...


Niby nic nie znaczy... i w zasadzie wogóle mnie nie dotyczy, a mimo to przeraża. W sumie piękna akcja... Ale jakoś tak przerasta... I było wczoraj jeszcze kilka takich rzeczy...

poniedziałek, 24 marca 2008

Samotność



Mam dość... Bo wszystkiemu jest winna ludzka samotność i nieustanne dążenie do zapełnienia jej czymś, czymkolwiek... Bo wszyscy są samotni, każdy na swój sposób. Czasem da się ją zagłuszyć przepychem bogatego mieszkania albo gwarem licznej rodziny. Ale nawet otoczony miłością i troską człowiek jest samotny... I będzie samotny zawsze... A jednak czasem samotność jest podobna... Zupełnie inni ludzie, w innych warunkach, z innych przyczyn - a mimo to są tak samo samotni, czują to samo, tak samo cierpią... Bo samotność to cierpienie. Samotnością nie jest chwila odpoczynku w ciszy, nie jest pusta polana w lesie czy lektura... Samotność jest wewnątrz nas otacza nas i oddziela od innych, rani i przeraża...



Samotność dziecka... Każdy z nas jest samotny tą samotnością niemowlęcia, małego, bezradnego dziecka zostawionego w ciemnym pokoju... I za każdym razem kiedy ją sobie uświadomimy wywołuje te same uczucia...



Odkąd pamiętam byłam sama... Czasami myślałam, że jestem otoczona ludźmi, albo po prostu byłam za mała żeby to sobie uświadomić... A może ludzie byli inni... Ale byłam samotna... A te krótkie momenty, kiedy przyjaźń pozwalała mi zapomnieć o samotności... Za szybko się kończyły, były zbyt interesowne. A ja się na to zgadzałam i zgadzam się dalej... Bo inaczej nie umiem bo boję się że chociaż tego zabraknie. Zawsze chciałam pomagać ludziom, zawsze inni byli ważni... Zawsze każda potrzebująca wsparcia i pomocy osoba mogła się do mnie zwrócić... I chyba zawsze mi się udawało. Walka z ludzkimi problemami i słabościami. Wiele osób skrzywdziłam, skrzywdziłam z pewną świadomością tego co robię. Skrzywdziłam ich jednocześnie wbijając sobie nóż w serce... A zrobiłam to tylko po to żeby pomóc. Bo niektórych trzeba skrzywdzić, żeby zauważyli co trzeba zrobić. I ja potrafiłam im to pokazać... I wtedy... Albo skrzywdzeni odchodzili... Albo rozumieli i dalej kochali... żeby odejść jak wszystko się ułożyło... I zawsze zostawałam sama... Zawsze.



Zdążyłam się z tym pogodzić. Z tym że nie mam już rodziny też... Bo ludzie z którymi mieszkam to już nie rodzina. Bliska pozostała mi tylko mama, którą tyle razy sama skrzywdziłam... Którą wreszcie nauczyłam walczyć o swoje i nie pozwalać się krzywdzić... I ona też się odwróciła... Chociaż potrafi mnie jeszcze bronić...



I teraz się boję. Boję się że oddałam swoje życie jednej osobie, osobie którą związało ze mną to że nie potrzebuje. Która mówi że mnie nigdy nie opuści, a ja i tak się boję. Której mimo strachu za wszelką cenę chcę pomóc... I boję się tego że oddaję się całym sercem kolejnej osobie... Że kolejna osoba mnie potrzebuje. I już nie mogę się wycofać, bo już dla niej wygrywam, chociaż może właśnie przegrywam własne bezpieczeństwo?



Bo samotność jest bezpieczna... straszna ale bezpieczna, bo znana. Samotność nie krzywdzi, nie zadaje ran nie opuszcza... Samotność nigdy nas nie opuści...

Nie wchodzić!!!

Pisanie pod presją nie jest fajne... Ale czasem też potrzebne... Każdy od dziecka potrzebuje bodźców. Dziecko motywowane szybciej się uczy, jest mądrzejsze i aktywniejsze... Dorosły więcej osiąga... i łatwiej... A ja zawsze musiałam się motywować sama... A to jest trudne... Bo nawet jak na początku mam zapał, to w końcu się wyczerpuje... I nie mam nikogo kto mnie popchnie dalej, przypilnuje... A potrzebuje wsparcia. Teraz znowu zaczynam planować i działać... Tylko czy znajdzie się ktoś kto mi pomoże? Czy tym razem się uda? Zobaczymy. Bo jak ma działać przy czymś takim?! Jak mam sobie ułożyć życie, nawiązywać kontakty otoczona takim przykładem?! Nie mogę... Z jednej strony mam ich gdzieś... z drugiej... udaje jak zwykle że nic się nie dzieje... a w zasadzie płacze jak skrzywdzone dziecko, zamknięta w pokoju żeby nikt nie widział. Bo obiecałam sobie że to koniec. Obiecałam że nie będę płakać... Potrafię namawiać do walki... ale sama nie walczę, bo nawet nie wiem o co... nie wiem jak ani z kim... Co ja mam zrobić? Co już zrobiłam, że zasłużyłam na coś takiego?! I nie chce słów pocieszenia, nie chce uścisku, nie chce spojrzenia! Nie chce, nie chce bo nie dam rady, nie chce bo nie wytrzymam. Nie chcę płakać. Za co los zsyła coś takiego na ludzi? Dlaczego skrzyżował ich drogi? Dlaczego nie pozwolił się rozstać? Tak byłoby lepiej...

...

Dlaczego tu przyszedł? Dlaczego dalej to robi? Dlaczego muszę tego słuchać przez zamknięte drzwi i próbować się opanować żeby ona nie zobaczyła łez? Nie zobaczyła... bo i tak wie... I tak mnie broni, chociaż to może ja powinnam jej bronić? Co mam zrobić?

...


Nienawidzę ich... Z całego serca ich nienawidzę, mam dość! Na coś takiego nie ma żadnego usprawiedliwienia. Tak mają relacje między ludźmi wyglądać? To jest zwykłe chamstwo i nic więcej... Błagam cię kochanie, nie dopuść nigdy do czegoś takiego, choćby nie wiem co... Nigdy!

Nie kocha... Nic nie czuje...

niedziela, 23 marca 2008

Nie wiem...

Ech... tak w sumie smutny wniosek, ale ze świątecznej wizyty w kościele wyniosłam tylko dwa olbrzymie siniaki na kolanach... Nic, dosłownie nic więcej... To jest takie przygnębiające... I w sumie tęsknię za Idzim...

Jestem różowa jak prosiak... Spędziłam ponad godzinę w wannie, na dokładnym szorowaniu... Nawet nie wiem dlaczego, ale po prostu miałam taką potrzebę. I to nic że mama mnie wyśmiała, że mi cała skóra zejdzie... To nic... Nie wiem dlaczego... Ale może to początek jakiejś zmiany? Zapowiedź jakiegoś czyszczenia mojego zagmatwanego życia? Dobrze by było... Mam kilka planów, zamierzeń... Może tym razem się uda. Bo coraz bardziej się boje że wszystkie moje plano-marzenia rozwieje po prostu wiatr... I chyba tracę wiarę w samą siebie... Wiarę w siebie z przyszłości... Dziwne... Ale zobaczymy. Na razie trzeba rozwiązać problemy bieżące... Wyjaśnić kilka spraw... Wejść z powrotem w szkolną rutynę i może ją polubić? Może coś zmienić? Może popracować nad sobą?.... Ciekawe tylko co z tego wyjdzie... I czy ja to dalej będę ja?

W każdym razie teraz jestem tylko czysta i przestraszona... Bo boję się jutra i boję się wtorku... Może niepotrzebnie ale tak podświadomie... I chyba ten słowotok o tym świadczy... Kolejny...

Nie mogę spać... Buzuje we mnie tyle rzeczy na razy. I co dziwne, po dwóch dniach spędzonych nad książkami (biologia... :/) nie mam wstrętu ( jak to zwykle było) do nauki, a wręcz przeciwnie... Mam poczucie że nawet kłaść się nie powinnam tylko robić jakieś zadania czy coś... I z tym też na razie nie wiem jak sobie poradzić...

Słowotok...


Ech... Święta z roku na rok coraz bardziej nie-świąteczne, dziadek coraz mniej pojmuje i coraz bardziej się obraża... Problemów na głowie coraz więcej... Jest mi smutno... Nie mam doła, ani depresji to nie o to chodzi... Jest mi po prostu przykro, że nie ma już takich świąt jak dawniej, że ludzie nie potrafią lub nie mogą po prostu cieszyć się życiem, że starość jest taka okrutna... to wszystko jest szalenie przygnębiające... Mam coraz więcej planów na przyszłość, chociaż nie umiem podjąć decyzji które mi to umożliwią... I nie wiem czy mi się uda... Coraz bardziej boję się tego co muszę teraz zrobić, a jeszcze gorsze jest to że muszę o to walczyć, chociaż najchętniej bym po prostu uciekła. Załatwiam też szkołę i kucharki na kolonie, jeszcze nie wiem dokładnie gdzie, ale może się uda... Mam nadzieję... I jes mi jeszcze przykro że w zasadzie nie mam o czym opowiadać dziadkom, ani wogóle o czym rozmawiać... To jest jakiś inny świat w który nie umiem się wpasować. Mój dziadek, teraz, po półtorej roku dowiedział się że mam chłopaka i już od wczoraj zdążył się na mnie trzy razy o to obrazić, chociaż nie wiem dokładnie o co konkretnie... To jest jakaś porażka. I zapytał się mnie czy się urodziłam w 58 roku... To jest nawet wcześniej niż mój tata... I nawet jak mu trzy razy powtórzyłam że mam osiemnaście lat to on i tak wie swoje... I m nie uwierzył! I jeszcze się o to obraził, jakbym kłamała albo coś! Ja już nic nie rozumiem po prostu... I już sie zdążyłam przeziębić bo w nocy było tak strasznie zimno... MASAKRA! I mam słowotok, bo mi przez to wszystko smutno i potrzebuje się po prostu wyżalić... Na szczęście w Krakowie już czeka kilka przyjaznych duszyczek które mnie przytulą... Jak dobrze was mieć moje skarby kochane... Znalazłam moją zagubioną siostrzyczkę, i upewniłam się w planach co do jednej osóbki i starałam się pomóc osobie która pomocy nie potrzebuje, chociaż tego nie wie i znalazłam wreszcie autorytet, chociaż on nie chce w to uwierzyć... I pomyśleć że trzeba było czegoś takiego żebym sobie to uświadomiła... To też jest przykre. Kochani, jesteście dla mnie wszystkim i ie wyobrażam sobie życia bez was. Wiem że to nie będzie trwać wiecznie, ale jest cudowne i trzeba się tym cieszyć póki trwa. Kocham was moje myszki koffane :***

sobota, 22 marca 2008

Pffff

Bla bla bla... Siedzę na wsi i ni kompletnie nie mogę robić bo nawet jak się uczyć próbuję, to co dwie minuty muszę się tłumaczyć co robię i dlaczego i że na pewno nie mem za ciemno i nie chcę się przesiąść i nie chce ciasta! Masakra, mam już tego dość i cały czas mnie brzuch boli i wogóle jest do niczego. I cieszę się że z pewną osobą już jest lepiej chociaż dalej mam focha. I tęsknię za lisem...

I jest mi zimno...

I jeszcze...

Wesołych świąt









Smacznego jajeczka
i kruchego ciasteczka!
Wesolego, rodzinnego swietowania i biesiadowania.
Pozdrowienia serdeczne-swiateczne!
Smacznego jajeczka Wielkanocnego,
duzego zajaca czekoladowego,
Zdrowia niezawodnego, wielu radosci
i przez cale Swieta samej wesolosci.

piątek, 21 marca 2008

Baby :*


I chciałam pogratulować Misiowi nowego członka rodziny! No a przede wszystkim mamusi Misia :D
Ja też (chociaż wiem że to nierealne ze względu na brak związku między moimi rodzicami) chciałabym mieć rodzeństwo, takie malutkie :D Ale przynajmniej pobawię się waszymi :D Buźki dla wszystkich bobasów :**

FOCH!


Mam focha, ale to takiego stuprocen- towego, absolutnego i nieskończo- nego! Focha za słowa, słowa bezmyślne, głupie, raniące, niepraw- dziwe... Nie rozumiem jak mogłaś coś takiego powiedzieć?... Jak mogłaś aż tak ranić? Ja wiem że jest trudno, że czasami ma się dość... Ale jak można powiedzieć coś takiego? Proszę cię powiedz że to nieprawda, że to tylko takie gadanie... Przecież wiesz, że to nie prawda, wiesz, że tak nie może być! Bo nie może i koniec, nie zgadzam się na takie rzeczy nie zgadzam się na myślenie i mówienie o nich... Proszę...

Bo zawsze trzeba walczyć... Nie wolno się poddawać! Znalazłaś już cel znalazłaś drogę więc jej nie porzucaj. Wiele osób w ciebie wierzy nawet jeśli nie potrafią tego okazać... Nie zawiedź ich... Nie zawiedź jego... Nie zawiedź mnie... Jeżeli nie dla siebie to zrób to dla nas... :*

czwartek, 20 marca 2008

mrrrrr


Dla niewtajemniczonych tłumaczę: Majka to moja mysia ukochana (aktualnie bez sierści na plecach), a Majka II to szczurasek Kamila, którego dostał na nowy rok (ode mnie oczywiście) i który prawdopodobnie na jakiś czas u mnie zamieszka :D

A mnie dalej boli brzuszek i nienawidzę ibupromu, bo jestem po nim kompletny oszołom...
I byłam u Kamila i bawiłam się z Emilką... I czytałam Lalkę... I zostałam zmuszona do wyjazdu na święta... I muszę się wreszcie zabrać do nauki.

I chyba ide spać bo już nie bardzo kontaktuje...

środa, 19 marca 2008

porzucić?...


I wogóle zastanawiam się nad porzuceniem bloga... Bo to naprawdę nie ma sensu! To nie jest mój pamiętnik, nie piszę go sama dla siebie, nie robiłabym tego w Internecie. Myślałam że mam przyjaciół którzy ty będą zaglądać... A tak przez 20 ostatnich ostów są tylko 3 komentarze. Odzywa się praktycznie tylko Mysza z którą i tak codziennie gadam... I jeszcze istnieje jeden tajemniczy czytelnik który nigdy (prawie) nie daje o sobie znać.... Więc jaki to ma sens? :(

Auuuuu

To jak się czuję to kompletna porażka... Jestem narąbana ibupromem, mam zapuchnięte oczy i usypiam na stojąco... Bo bólu brzucha próbuje nie zauważać... Najchętniej położyłabym się do łóżka i poszła dalej spać ( co zresztą robiłam odkąd Kamil zwolnił mnie ze szkoły i przywiózł do domu), ale poczucie obowiązku trzyma mnie na nogach... Cały czas mam poczucie że powinnam się uczyć, przerabiać biologię, robić zadania z matematyki, albo czytać "Lalkę"... Tylko nie mam kompletnie siły... I wogóle jestem śmiertelnie obrażona na to co się dzieje i potrzebuje żeby mnie ktoś przytulił... I dalej mam focha na top że tylko dwie osoby tu zaglądają! To nie fair! :P

:(


Ech, ale mi smutno że tylko dwie osoby zaglądają na mojego bloga... Więc już chyba nikt więcej nie zaadoptuje moich blogowych serduszek... I wogóle do niczego, takie pisanie bez sensu.

A wam moje dwie wierne czytelniczki dziękuje :**

:****


Na egzaminie było do niczego, u Kamila było super, głupol nie może znaleźć swoich dokumentów, a kurs jest genialny! I ach i och mam, tak, nareszcie mam łydki! Jak stanę na palcach to naprawdę widać że mam tam jakiś mięsień. I nic tylko jestem zmęczona i obrażona i w głowie mi się kręci. Ale generalnie jest fajnie. Tylko za Emmą tęsknie (napisała mi maila i ona jest taka kochana!) :****

Spaaaaać.....

poniedziałek, 17 marca 2008

...


Eh... Jutro egzamin a ja nic nie zrobiłam... I siedzę nad głupimi zadaniami z matematyki, których nawet nie rozumiem... I wogóle do niczego. A co ze świętami to jeszcze nie wiem. I kocham mojego misiaczka małego który się wreszcie odezwał i jest cudowny! I kocham Lisa i Myszę i Emmę :D

niedziela, 16 marca 2008

Grrrr


Przestaję obchodzić święta, zwracać na niego uwagę i ustalać cokolwiek. I mam go gdzieś! Zobaczymy co z tego wyniknie...

FOCH!

Wszystkich proszę


Zapraszam wszystkich i bardzo proszę o wpisywanie się do mojej nowej księgi gości! Dla nas, osób piszących blogi, jest to naprawdę fajne wiedzieć że ktoś tu czasem bywa... To dla nas ważne! I nawet jeżeli nie chce się wam na ogół pisać komentarzy, to zróbcie proszę was bardzo chociaż raz ten wysiłek i zostawcie ślad w księdze gości... PROSZĘ!

:( :*


Boże moje maleństwo kochane, moja mała szara niepozorna myszka jakieś piętnaście minut temu wyleciała z Polski... I tak strasznie płakała na lotnisku... Zresztą jak wszyscy. Smutno mi... Dobrze że się przynajmniej zobaczymy znowu w październiku... Jestem niemożliwie zmęczona, ale to były naprawdę cudowne dwa tygodnie :*

środa, 12 marca 2008

***


NIENAWIDZE CAŁEGO ŚWIATA!!!!

Po prostu nienawidzę i koniec! I w dodatku uważam że mam do tego święte prawo! A jeżeli uważacie inaczej to wyłączcie natychmiast tego boga a tym bardziej nie odzywajcie sie do mnie.

Nie nienawidzę za to wszystko co się teraz dzieje... Za to że kolejny raz ryczałam w autobusie...

Jedyne co mnie teraz jakoś podnosi na duchu to Poziomkowe Pola... Mimo że wielu rzeczy nie mogę zrozumieć a reszta do mnie nie dociera... I tak warto...

Bo jak napisała Ang 11 lipca 2005 (pamiętajcie że to cytat):
"-Wiesz co, Mamo? - powiedział mały ślimaczek do dużej Mamy Ślimak - cierpię na acedię*. Ogromne zniechęcenie, nienawiść do miejsca w którym jestem. Nie mogę się zabrać do pracy. Nic m nie wychodzi, do niczego się nie nadaję i wszystko mnie odpycha. Skąd to? Skąd to?
-Co ty opowiadasz - powiedziała Mama Ślimak zagniatając ciasto na pierogi - po co ci to?... to znaczy... co ty wymyślasz znowu. Masz świetną pracę, dom, kochających rodziców, ogródek z liśćmi na których możesz odpoczywać, kołysać się i czytać swoje ulubione książki. Czego ci brakuje? Nie wariuj, mówię ci. Nie wariuj."

I wyjaśnienie słowa acedia:
  • Acedia w języku polskim była oddawana różnie, jako: zniechęcenie, beznadziejność, zgorzkniałość, oziębłość, anemia duchowa, melancholiczność.
  • Acedia jest grzechem, gdyż oznacza lenistwo duchowe człowieka.
A ja nie uważam że to grzech... To po prostu jest wielki problem i rozpaczliwe wołanie o pomoc. Szkoda tylko że nie istnieją ludzie którzy to zauważą...

Może ze mną faktycznie est coś nie tak? Może po prostu "wariuje" i "zdziwiam"? Może to kwestia zdrowia i samopoczucia? To i tak nie ma znaczenia - bo wy i tak nie macie prawa mnie oceniać...

środa, 5 marca 2008

:*

//-./---// .--/.././-.-.// --../.-// -.-./..../.--/../.-../.// .--./.-./--../-.--/.---/./--../-../--../.-// ./--/--/.-// .--/.././-.-.// .../../.// -./../.// .../.--./---/-../--../.././.--/.-/.---/-.-./../.// --../.// -..././-../.// .--./../.../.-/-.-.// -.../---// .---/./--.././.-../..// .--/---/--./---/.-../.// -/---// -./.-// .--././.--/-./---// --/.-/.-../---/////-.-./.-/.-../..-/.../-.-/..// -../.-../.-// .--/.../--../-.--/.../-/-.-/../-.-./....//

Wyjaśnienie...

Dla tych którym nie chce się (lenie!) rozszyfrować moich postów:
Będę je pisać Morse'em dopóki większość osób które wiem że czytają tego bloga nie zostawi na nim swojego śladu... Bo wy nawet nie wiecie ile to znaczy, a kosztuje naprawdę niewiele wysiłku... Jeżeli nie to i tak nie odczytacie co tu piszę! I macie problem. Kto ma odczytać to odczyta :*

To taki mój mały bunt i foch...

:D


//-./.-//-.-/..-/.-./.../.././/-/.-/-./
/-.-./.-//-.../-.--/.-../---//-.-./..-/
/-../---/.--/-./.././/.-/.-.././/.../-/
/.--/.././.-./-../--../.-/--//--.././/
//.---/./.../-/./--//.-.././-./.././
/--//..//-/-.-./..../---/--.././--//
//.--./---//.--./.././.-./.--/.../
/--.././/--../.-/--/../.-/.../-//
//..-/-.-./--../-.-./...-/../.--/../
/.//.../.././/-.-./.--/../-.-./--../
/-.--/-.-.//--..//.../--../-.--/..-./
/.-././--//-/---//../-.././/-./.-//
//.-../.-/-/.--/../--../-././/.-//
//.--./---//-../.-./..-/--./.././/
//..-/-.-./.././-.-/.-/--//.---/..-/
/--..//-/.-./--.././-.-./..//-../
/--../.././-.//.--./.-./--.././-..//
//.--./---/.-../.../-.-/../--/
/.-.-.-//-./---//.-/.-.././/
//-./.-//-/---//.---/..-/--..//
//-./../-.-.//-./.././/.--./---/
/.-./.-/-../--.././.-.-.-//.--/.-/
/--../-././/--.././/-.-/..-/.-./
/...//.---/./.../-//-.../---/--/
/-.../.-//..//-.-./--../..-/.---/
/.//--.././/--/.-/--//.--/.-./
/./.../--../-.-./.././/.--./.-./
/--../-.--/.---/.-/-.-./../---/
/.-../-.-/.//..//--.././/-.-./--../
/..-/.---/.//.../.././/---/-/---/
/-.-./--../---/-./.-//--/../.-../
/---/.../-.-./../.-//--/---/.---/
/./--./---//..-/-.-/---/-.-./..../
/.-/-././--./---/.-.-.-//..//.../-/
/.-./.-/.../--../-./.././/.../.././/
//-.../---/.---/.//.---/..-/-/.-./
/.-//-.../---//.---/..-/--..//
//.---/..-/-/.-./---//.--./.-./
/--../-.--/.---/-.-/./-../--../../
/.//--..//.-/-./--./.-../../..//./
/--/--/.-/.-.-.-//..//.../.././/
//-.../---/.---/.//.---/.-/-.-//
//-/---//-..././-../--../.././
/.-.-.-/.-.-.-/.-.-.-//--/.-/.../
/.-/-.-/.-./.-/.-.-.-//-.-/---/
/-.-./..../.-/--//.--/.-/...//
//.--/.../--../-.--/.../-/-.-/../
/-.-./....//.---/./--.././.-../..//-.-./
/..../-.-././/.../.././/.--/.-/--//-./
/.-/.--/./-//-/---//.-./---/--../.../
/--../-.--/..-./.-./---/.--/.-/-.-./
/.-.-.-//.---/.-//-.../-.--/--//
//--../.-././--../-.--/--./-./---/
/.--/.-/.-../.-/.-.-.-//.---/./.../-/
/./-.-./.././/.--/.../.--./.-/-./../.-/
/.-../../.-.-.-//.---/./--.././.-../..//
//-.-./..../-.-./../.-/.-../---//.../
/.././/.--/.-/--//.--./---/.../.--/
/.././-.-./../-.-.//-/-.--/.-.././/
//-.-./--../.-/.../..-//-/---//.--./
/---/.../.--/.././-.-./-.-./.././/--./
/---//--../-./.-/-.-./--../-./.././/
//--/-./.././.---//..//-./.-/.--./
/../.../--../-.-./.././/-.-/---/--/
/./-./-/.-/.-./--../.-.-.-//.--./.-./
/---/.../--.././

wtorek, 4 marca 2008

:)

//.-/-.-./..../.-//-.-./..../-.-./../.-/.-..-/.-/--//
//.--/.-/--//.--./---/.--/.././-../--../.././-.-.//
//--..-/.//.--./.-./--.././.../-/.-/-././/-../---/
/.--./.././.-./---//.---/.-/-.-//..-/.../.-/-/-.--/
/.../..-./.-/-.-/-.-./.---/---/-./..-/.---/.//--/
/-./.././/../.-../---/.../-.-.//-.-/---/--/./-./-/
/.-/.-./--../-.--//-./.-//-.../.-../---/--./..-//
//..//-/-.--/.-.././////.-//-/./.-./.-/--..//
/.../../..-..//-/.-./---/.../--../-.-/..-..//
//.--./---/--/./-.-./--../-.--/-.-./.././

||....|.-|....|-.||


||-.|---||.--|..|.|-.-.||
||---|-..||
||-..|--..|..|...||.--||
||.-.|.-|--|.-|----||
||-...|..-|-.|-|..-||
||--|---|.---||
||-...|.-..|---|--.||
||-...|.|-..|--..|..|.||
||.--.|..|...|.-|-.|-.--||
||...|--..|-.--|..-.|.-.|
|.|--||



||--|..|.-...|.|--.|---||-.-.|--..|-.--|-|.-|-.|..|.-||

ach


Ten fochnięty Lisek to ja akuratnie :D Za takie głupie gadanie że nikt mnie nie kocha... I za obrażanie się jak pięciolatek o chwilowy brak uwagi... Ale dzień generalnie fajny! Ciekawe co jutro będę mówić... Buźka dla wszystkich i na kurs tańca :*

poniedziałek, 3 marca 2008

Jejku


Tak strasznie chciałabym mieć kota! Zawsze marzyłam o takiej rozmruczanej ciepłej futrzastej obecności... No ale cóż. I kocham coraz bardziej lisa! On jest taki cudowny! Naprawdę! I kocham moją małą Misie taką zmienną i szaloną... I moją mysze też kocham - w tym momencie przede wszystkim. Skarbie pamiętaj że jesteś wspaniała! Że jest całe mnóstwo osób które cię kochają i nie wyobrażają sobie życia bez ciebie, tylko nie potrafią tego okazać. Ja to mówię za siebie za lisa za nich wszystkich. Więc nie miej dołków nie podawaj się nie odbieraj nam siebie. Nawet nie wiesz ile słońca wnosi w nasze szare życie twoja obecność! Szczęśliwi są tylko ludzie którzy potrafią to słońce w innych odnaleźć... A w tobie jest go mnóstwo! Głowa do góry skarbie!