Kto zrozumie?

No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?

poniedziałek, 13 maja 2013

My sassy girl - Kłopoty z blondynką (2008)

Film ciekawy, dość zaskakująca fabuła. Nie porywa, chociaż koniec jest naprawdę pozytynie nastawiający do świata. Choć to kolejny z serii filmów wtłaczających nam banalne stereotypy przeznaczonej nam drufiej połówki i miłości od pierwszego wejrzenia. Mimo wszystko warto obejrzeć, jeśli ktoś lubi komedie romantyczne.

Główny bohater - Charlie Bellow jest dość naiwnym chłopakiem z prostym podejściem do życia i nieskomplikowanymi planami na przyszłość. Klasyka. I równie klasycznie, niezbyt dobrze radzi sobie z płcią przeciwną, mimo nieustannych namów przyjaciela, a nawet prób ciotki (która mimo że opłakuje niedawno zmarłego syna, stara się zapoznać Charliego z jakąś dziewczyną). Do czasu, aż spotyka na swojej drodze rzeczoną blondynkę. Blondynkę, którą na stacji kolejowej ratuje przed śmiercią (potencjalną) pod kołami pociągu. A następnie, po widowiskowym omdleniu w skutek upojenia alkoholowego, zabiera nieprzytomną Jordan do domu. I nagle zaczynają się kłopoty. Bo Jordan  postanawia że od teraz są parą i nie przyjmuje odmowy, wciągając Charliego w coraz bardziej szalone plany, oczekując dziwnych rzeczy i powodując liczne urazy i zagrożenia. Jednak miłość rozkwita. Kiedy Charlie jest już pewien swojego uczucia Jordan się wycofuje. Wspólnie ukrywają listy z wyznaniem swoich uczuć pod drzewem w parku i postanawiają spotkać się za rok jeśli Jordan będzie gotowa. Rok później jednak Charlie sam wyciąga i czyta list, który wyjawia, że wciąż Jordan opłakuje śmierć narzeczonego, którego Charlie bardzo jej przypominał. Robiła z nim to samo co ze zmarłym, licząc na to że pokocha go tak samo, ale jednak nie jest jeszcze na to gotowa. Jordan przychodzi pod drzewo dzień później. Najwidoczniej nie było im pisane być razem.
Nieco później Charlie postanawia zgodzić się na spotkanie z dziewczyną, którą chciała przedstawić mu ciotka. Z narzeczoną zmarłego ponad rok wcześniej kuzyna, do którego Charlie jest tak bardzo podobny... W tym momencie przeznaczenie znów podnosi czujny łeb - nie jest chyba zaskoczeniem dla nikogo, poza samymi zainteresowanymi, że narzeczoną okazuje się właśnie Jordan. I mamy wielki happy end ^^

Tak jak mówiłam - stereotypy przeznaczenia. Ale poza tym sympatyczna komedia romantyczna, klasyczna aż do bólu w swojej konkluzji. Miło się ogląda i można się uśmiać. 

Brak komentarzy: