Francja czeka! Bobodent się sprawdza, co prawda na krótką chwilę ale zawsze to coś, przynajmniej kilka minut kiedy nie mam wrażenia że mi język odpadnie. Będę pamiętać o bryloczku z wieżą i żabci, a dla reszty będę szukać :* Chociaż się trochę boję co to potem będzie na kolonii... Ale raz się żyje.
Na razie jestem niezwykle podekscytowana (pewnie najbardziej dwoma dniami w disneylandzie) i pełna energii (głównie dzięki moim kiziom miziom)
Zdrowie nie dopisuje, ale już jest do przeżycia.
Może życie singla nie jest takie złe? Przynajmniej nie trzeba tęsknić... ale ja i tak tęsknię za wszystkimi moimi "nieboszczykami" z festiwalu.
Kto zrozumie?
No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?
sobota, 31 lipca 2010
wtorek, 27 lipca 2010
:*
Życie jest wredne - najwidoczniej pisany jest mi los singla. No ale w końcu "uszy do góry, masz przecież nas i kochane zuchy, kizie mizie i wogóle" jak to dostałam w smsie. Szkoda tylko że moje kizie mizie wszystkie są tak daleeeko. Już za nimi tęsknie. Wrzesień jest nasz! I potem każdy weekend który się tylko uda!
Subskrybuj:
Posty (Atom)