Kto zrozumie?

No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?

sobota, 26 czerwca 2010

.


Nie będę nic pisać bo się czuje jak naćpana... już nawet mówić bez bełkotania trudno, aż się mama śmieje.
Wpadam tu tylko z poczucia obowiązku wobec Mysi ;)

Nie mysle już, zaraz ide spać. Na jutro mam bardzo konkretne plany związane ze starannym ukrywaniem się we wnętrzu własnej szafy i zmierzchem który dostałam od Mami. I może jeszcze film, jak Foxik przywiezie. Nie planuje się nigdzie pojawić, chyba że solenizant nr 2 się pojawi i wykurzy mnie z domu. Bywa.

A teraz książeczka i do łózka.

piątek, 18 czerwca 2010

ech


To zostałam podsumowana....

"- Mam jutro egzamin!
- Żartujesz?....... Jesteś popieprzona!... Głupia jak but!.......... Ja pitole!... Jesteś głupsza ode mnie!!!......."

Nie ma to jak kochana mamusia...

czwartek, 17 czerwca 2010

Myszko!


Dziękuję Kochanie!
Właśnie tego mi było potrzeba. Wiesz, taka chwila rozmowy, niby nic nie znaczącej, niby prostej i bez głębszych deklaracji... Ale wszystko czego mi było trzeba to obecność i akceptacja, którą mi dałaś. Teraz mogę już bez strachu patrzeć w przyszłość i mogę dać sobie szansę. Mam nadzieję, że i moja i twoja walka o lepsze jutro przyniesie dobrze rezultaty, że zasiane przez nas ziarno przyniesie obfity plon, że obie będziemy szczęśliwe i że kiedyś będziemy spotykać się jako poważne matrony i ze śmiechem wspominać rozterki młodości patrząc na bawiące się wnuki...
Ach, wiem że gadam głupoty, ale dałaś mi tyle spokoju i wewnętrznej siły, że nie potrafię tego inaczej wrazić.
Dziękuje :*
Twoja Koala!

niedziela, 13 czerwca 2010

nowa zawieszka


Ahaha! Szczurkoś wraca do akcji! Wypatrujcie mojej komórki to zrozumiecie OCB!

Olu, kochanie mam nadzieję że bywasz czasami na tym blogu jeszcze... Jeśli bywasz - zwróć uwagę na moją gorącą prośbę do Ciebie: bardzo, ale to bardzo potrzebuje się z tobą spotkać. Potrzebuję, żebyś miała dla mnie pół godzinki! Bardzo proszę, jak tylko znajdziesz jakąś wolną chwilkę.

Hmmm...


Nie wiem co mam myśleć... W zasadzie nie wiem czego tak naprawdę chce i co mam robić? Czy mam zaufać intuicji? Czy kierować się rozsądkiem? Czy ta intuicja jest naprawdę intuicją czy po prostu rozpaczliwą tęsknotą za czymś?
Czuję się tak potwornie zagubiona... Dzisiajsza rozmowa nic nie wyjśniła, skomplikowała to wszystko jeszcze bardziej. Z jednej strony nie daj sie, nie popełnij tego samego błędu. Z drugiej strony uwierz, że ludzie potrafią się zmienić.
Naprawdę potrafią? Czy ty potrafisz? Czy mogę w to uwierzyć i zaufać? Czy po prostu kolejny raz pozwalam sobie wbić nóż prosto w serce? Bo w tej chwili tak właśnie się czuję.
Boję się tego co się dzieje, boje się tego co czuję i boje się tego co może się stać. Boje się, że to tylko ułuda, że jakiś chory żart przewrotnego losu.
Sama nie wiem. chciałabym żeby to wszystko było łatwiejsze.
Może chciałabym, żebyś był zupełnie innym człowiekiem, żebyś naprawdę się zmienił i żebyśmy mogli zacząć od nowa. Żeby to nie okazało się kłamstwem.
Nie wiem co mam myśleć... Nie wiem czy wczoraj nie było błędem. Nie wiem co robić dalej. Nie wiem jak się odnaleźć.
Mama powiedziała, żebym dała sobie szanse i zobaczyła jak to wygląda. Powiedziała że mnie znasz i wiesz co jest dla mnie ważne. Żebym sprawdziła, czy potrafiłeś się zmienić i czy potrafisz uszanować to co dla mnie istotne. Czy potrafisz zawalczyć? Bo ponoć cenimy tylko to, czego zdobycie przychodzi z trudem... Czy podejmiesz wyzwanie?
Nie wiem co mam myśleć...

czwartek, 10 czerwca 2010

^.^


Buahaha... I tak nanarzekałam na tą chemię, że udało się ją zdać! Jestem boska (wiedziałam że moja wiara we własne możliwości daleko mnie zaprowadzi).
Tak więc zaliczenie już mam. Teraz pozostaje li i jedynie egzamin. No i jeszcze dwa inne egzaminy i kilka zaliczeń. ale tym na razie się nie martwię. Martwić się będę jak dostane za półtorej godziny wyniki z technologii.

środa, 9 czerwca 2010

...


Kochany komentarzyk zwabił mnie na bloga. Skoro tu już jestem, to może warto coś napisać?

No więc... Chemia jak zwykle leży i kwiczy. Od dwóch dni chodzę jak zombie, chociaż te dni decydują o moim dalszym losie. Jutrzejszy też chociaż wcale nie wiem czy będzie lepszy. Nic nie umiem, mimo że się uczę. Naprawdę się uczę. Naprawdę...
I decydujące wyniki z technologi i decydujące kolokwium. Mam tylko uzasadnioną wątpliwość - jeśli wszyscy zdali zerówkę, to czy będzie pierwszy termin? dla mnie?
Pozostaje mieć nadzieję i niezachwianą wiarę w siebie. Tego jak zawsze mam w nadmiarze.
Jak jutro się uda - to obiecuję przysiąść na planem pracy! Przysięgam!

No dobra... wymęczyłam kilka ładnych zdań, to wracam do moich amin, amid i całej reszty...