
Jejku... Jestem koszmarnie zmęczona, ale też szczęśliwa. Wczorajszy dzień spędzony z liskiem był dziwny - szalenie szczęśliwy i mimo kilku sytuacji pełnych łez, odcisków i totalnego wykończenia. Dostałam taki pięęęęękny prezent! Kupiłam bambusy :D. No i ostatecznie jadę na obóz (na pół) z 28 harcerkami i nawet nie zostałam zjedzona. A facet z autobusu był głupi i świnia i zasługuje żeby go zglanować - jeszcze się na nim życie zemści. Mam przynajmniej satysfakcję, że mam zdecydowanie najdłuższe nogi. I ukochaną osobę, która mnie będzie pocieszać na środku ulicy ^^. Szycie oczywiście mi nie wyszło (ale dzisiaj poprawiłam i już jest ok) i sie tym zdenerwowałam ale i tak coraz bardziej mi się podoba i się będę uczyć dalej! A kłótnia z mamą się wyjaśniła i już jest dobrze. I ryba ma posprzątane i wszyscy się cieszą. A Lisek dostał czekoladki - ba jak ja bardzo się cieszę to mam dziecinne odruchy i przymus dzielenia się tym co mam najlepsze (zachomikowanymi bombonierkami ^^). Nogi mi odpadły. Tak całkiem. Mam odciski od spodu i nie wiem jak będę chodzić teraz... Ech życie jest ciężkie. Ale na balkonie wreszcie porządek i można się bujać przyjemnie na czyściutkiej huśtawce i jest fajnie i kwitnącą. I byliśmy w urzędzie i strasznie się po ni8m nabiegaliśmy. Ale załatwiliśmy ( ja nie pomyliłam roku, a lis tak!). Ja załatwiłam już wszystko z zuchami, ale za to z kartami lisa to były niezłe problemy... Które w dodatku się nie skończyły. A w chorągwi gigantyczna kolejka i gigantyczna kasa - dobrze że był druh skarbnik :D. I wszystko się powoli wyjaśnia :). I kocham lisa - po prostu uwielbiam moją myszkę kochaną.
A dzisiaj ciąg dalszy niespodzianek... Lis powiedział że chciałby na obóz, tylko nie wie jak z pracą - i cyk! pracy nie ma. Baba wredna mojego liska śmiała zwolnić! Biedactwo moje... Ale już wieczorkiem się spotkaliśmy i była czerwono smocza pocieszajka i czekoladowa pocieszjka i prezent na imieninki przedwczesny... I zakupy i dużo gadania i miłości :) i już jest chyba dobrze... Bo kocham moją myszkę. A w dodatku lisek odwiózł mnie dziś do domu :). I mam nadzieję że jutro się zobaczymy, bo tęsknię nawet jak go nie ma pięć minutek :) :*
1 komentarz:
wiesz jak to czytam to czuję jaka jesteś szczęśliwa. i coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że przez moje zajęcia, studia i konie tracę z tobą kontakt. chciała bym się z tobą jakoś spotkać też zrobić coś szalonego, ale nie wiem czy masz dla mnie czas. jakbyś miała czas i ochotę to ja mam cały piątek wolny tak do ok 18 :)
Prześlij komentarz