Kto zrozumie?

No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?

niedziela, 18 października 2009


Maskara, jedna wilka niekończąca się masakra... Nawet piła mechaniczna już by sprawy nie pogorszyła...
Jedna wielka sieczka, zaprawiona przedsmakiem jutrzejszej sieczki. Musze sobie znaleźć miejsce na przechowywanie swoich zwłok w najbliższych dniach, bo nie zamierzam w domu siedzieć.
Teraz chce się tylko wyć do księżyca.
Nie wiem co zrobię. Może Herold ma racje, może pora się od tego oderwać? Może jeśli bym znalazła pracę i poszukała z nią to mogłabym się usamodzielnić? Może to byłby koniec problemów? Przynajmniej takich?
Jejku jak dobrze mieć świadomość, że ktoś o nas myśli. I że jakby wyczuwając łzy napiszą w odpowiednim momencie...

Trudno jest się przeciwstawić agresji, w dodatku tak nieprzewidzianej. Trudno uciec kolejnym ciosom, próbując jednocześnie zebrać kawałki rozbitego serca. Trudno zebrać się z podłogi i powstrzymać łzy...
Świat jest okrutny, tak samo jak ludzie. Nawet ci pozornie najbliżsi, tylko czekają, żeby wbić nóż w serce. Prawdopodobnie nie należy po prostu nikomu ufać. Chociaż może... Bo gdyby nie zaufanie, to może nie byłoby Misiaków?
Nie wiem co o tym myśleć... Nie wiem jak będą wyglądać najbliższe dni. Nie wiem czy dzisiaj dam radę zasnąć...

Brak komentarzy: