Kto zrozumie?

No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?

środa, 10 czerwca 2009


Jejku... Jestem koszmarnie zmęczona, ale też szczęśliwa. Wczorajszy dzień spędzony z liskiem był dziwny - szalenie szczęśliwy i mimo kilku sytuacji pełnych łez, odcisków i totalnego wykończenia. Dostałam taki pięęęęękny prezent! Kupiłam bambusy :D. No i ostatecznie jadę na obóz (na pół) z 28 harcerkami i nawet nie zostałam zjedzona. A facet z autobusu był głupi i świnia i zasługuje żeby go zglanować - jeszcze się na nim życie zemści. Mam przynajmniej satysfakcję, że mam zdecydowanie najdłuższe nogi. I ukochaną osobę, która mnie będzie pocieszać na środku ulicy ^^. Szycie oczywiście mi nie wyszło (ale dzisiaj poprawiłam i już jest ok) i sie tym zdenerwowałam ale i tak coraz bardziej mi się podoba i się będę uczyć dalej! A kłótnia z mamą się wyjaśniła i już jest dobrze. I ryba ma posprzątane i wszyscy się cieszą. A Lisek dostał czekoladki - ba jak ja bardzo się cieszę to mam dziecinne odruchy i przymus dzielenia się tym co mam najlepsze (zachomikowanymi bombonierkami ^^). Nogi mi odpadły. Tak całkiem. Mam odciski od spodu i nie wiem jak będę chodzić teraz... Ech życie jest ciężkie. Ale na balkonie wreszcie porządek i można się bujać przyjemnie na czyściutkiej huśtawce i jest fajnie i kwitnącą. I byliśmy w urzędzie i strasznie się po ni8m nabiegaliśmy. Ale załatwiliśmy ( ja nie pomyliłam roku, a lis tak!). Ja załatwiłam już wszystko z zuchami, ale za to z kartami lisa to były niezłe problemy... Które w dodatku się nie skończyły. A w chorągwi gigantyczna kolejka i gigantyczna kasa - dobrze że był druh skarbnik :D. I wszystko się powoli wyjaśnia :). I kocham lisa - po prostu uwielbiam moją myszkę kochaną.

A dzisiaj ciąg dalszy niespodzianek... Lis powiedział że chciałby na obóz, tylko nie wie jak z pracą - i cyk! pracy nie ma. Baba wredna mojego liska śmiała zwolnić! Biedactwo moje... Ale już wieczorkiem się spotkaliśmy i była czerwono smocza pocieszajka i czekoladowa pocieszjka i prezent na imieninki przedwczesny... I zakupy i dużo gadania i miłości :) i już jest chyba dobrze... Bo kocham moją myszkę. A w dodatku lisek odwiózł mnie dziś do domu :). I mam nadzieję że jutro się zobaczymy, bo tęsknię nawet jak go nie ma pięć minutek :) :*

wtorek, 9 czerwca 2009


Kocham nad życie pewnego lisa i padam z nóg - będę pisać jutro, bo jest o czym.

Dziękuję kochanie!

poniedziałek, 8 czerwca 2009


Śmiszny dzień, ale przynajmniej kwestia kolonii wyjaśniona i obozu... JADE NA OBÓZ!!! ŁIIIIII... Tylko że to będzie porażka, ale damy rade! Co mi sie nie uda!? Wszystko się uda - prowadzenie podobozu harcerek też! He he...

niedziela, 7 czerwca 2009


Oj oj! Koffany lisek najukoffańszy! Łiiiiii moje mroczne słoneczko, żabka myszka... Dziękuje skarbie!!!

sobota, 6 czerwca 2009


Było całkiem nieźle - przynajmniej mam poczucie że sprawiłam komuś przyjemność. Czekam tylko do jutra na odpowiedź, na wszelki wypadek sama napisze i potem mogę odpowiedzieć.

piątek, 5 czerwca 2009


Lisek przyszedł i dopieścił kotecka...
A zbióka była ciekawa niepowiem, ciekawa...

czwartek, 4 czerwca 2009


Buuu nikt nie przychodzi... Ale sie wynudziłam. A na konic dnia awantura... Ble...

środa, 3 czerwca 2009


nudny dzień... prawie cały przespany. Ale napisałam kilka maili i zobaczymy czy coś się zmieni...

wtorek, 2 czerwca 2009


Fajnie było. Tylko mało osób przyszło. No i zepsuli nam hot dogi. Ale i tak nieźle. A Lisu ma zdecydować i koniec. I nie wiem co z jutrem...

poniedziałek, 1 czerwca 2009


koffane dzieciaczki...