Dziwny film. Nie rozumiem do końca fabuły, za dużo wątków i za bardzo pokręcone.
Policjant oraz jego była żona i prawie dorosła, biorąca prochy córka. Przyjaciel z dzieciństwa, uratowany zamiast brata, morderca właśnie uwolniony z więzienia, będący biologicznym ojcem córki. Afery narkotykowe, prostytucja, dużo strzelanek, każdy każdego zdradza. Masakra.
Córka na końcu zabija biologicznego ojca (będącego wtyką policji) na oczach ojca policjanta. Ojciec policjant myślał, że ją porwali więc poszedł mordować handlarzy. Matka ma wszystko gdzieś. Koledzy córki są naćpani i chcą z nią cały czas uprawiać seks. W pracy ojca cały czas są jakieś rozgrywki, facet ma być awansowany, bo sprawia kłopoty...
No cóż, da się obejrzeć, ale film ani nie wciąga ani nie powala...
Kto zrozumie?
No kto? Bo ja nawet nie wiem dlaczego bloga pisze... Kolejny z moich szalonych pomysłów... Ale może znajdę bratnią duszę, która odważnie zanurzy się w otchłani szaleństwa i zrozumie wszystkie moje rozterki?
sobota, 9 marca 2013
wtorek, 5 marca 2013
Maiden Rose
Maiden Rose (Hyakujitsu no Bara) -krótkie anime składające się z dwóch OVA (każde z krótkim, dodatkowym odcinkiem specjalnym). Klasyczne yaoi, nie brakuje w nim pełnych scen seksu. Świat alternatywny, właśnie trwa wojna. Historia opowiada kilka epizodów z życia młodego Takiego Reizena, generała i przywódcy Piętnastej Dywizji Specjalnej Maiden Rose oraz jego rycerza Klausa von Wolfstadta, nazywanego też Wściekłym Psem.
Ładnie wykonana grafika, naturalna, dopracowana i raczej bez pustych teł. Dodatki w zupełnie innym stylu, postaci w formie dziecięcej, z kocimi lub wilczymi uszami i ogonami, duża dawka humoru. Ogólnie anime stanowi ciekawą pozycję do obejrzenia. Jedyny, dość znaczący problem jest taki, że ciężko zrozumieć fabułę, jest ona przedstawiona bardzo niejasno i do końca pewne sprawy pozostają niewyjaśnione...
Ładnie wykonana grafika, naturalna, dopracowana i raczej bez pustych teł. Dodatki w zupełnie innym stylu, postaci w formie dziecięcej, z kocimi lub wilczymi uszami i ogonami, duża dawka humoru. Ogólnie anime stanowi ciekawą pozycję do obejrzenia. Jedyny, dość znaczący problem jest taki, że ciężko zrozumieć fabułę, jest ona przedstawiona bardzo niejasno i do końca pewne sprawy pozostają niewyjaśnione...
Monochrome Factor
Monochrome Factor - anime o odwiecznej walce światła i cienia. 24 odcinki z licznymi wątkami shonen-ai i dużą ilością bijatyk. Akira, licealista, któremu często zdarza się wagarować i wdawać w bójki spotyka na swojej drodze tajemniczego Shirogane - będącego cieniem i walczącego z demonami atakującymi nasz świat. Zawierają układ, wspólnie stawiając czoła kolejnym potworom, nie bez pomocy licznych sprzymierzeńców.
Anime raczej bazujące na dość specyficznym poczuciu humoru, niezbyt ambitne, ale też nie najgorsze, ogląda się całkiem przyjemnie. Większość epizodów zbudowana jest na podobnej zasadzie, nie ma specjalnych niespodzianek.
Anime raczej bazujące na dość specyficznym poczuciu humoru, niezbyt ambitne, ale też nie najgorsze, ogląda się całkiem przyjemnie. Większość epizodów zbudowana jest na podobnej zasadzie, nie ma specjalnych niespodzianek.
Kamisama Hajimemashita
Kamisama Hajimemashita (Poznałam Boga) - niedługie, 13 odcinkowe anime, komedia romantyczna. Zwyczajna licealistka, Nanami, zostaje wyrzucona z domu spotyka w parku nieznajomego, proponującego jej oddanie własnego domu. Domu, który okazuje się "nieco" zapuszczoną świątynią, zamieszkałą przez dwoje dzieci ognia i wrogo nastawionego do ludzi lisiego demona, będącego sługą tamtejszego boga. Boga, którym właśnie została mianowana nasza bohaterka...
Anime słodkie aż do bólu, wszystkie postaci o początkowo złych zamiarach nawracają się i zaprzyjaźniają z główną bohaterką i wszystko zawsze kończy się dobre. Wątki miłości, zazdrości, zemsty i zawiązywania przyjaźni... Przyjemne w oglądaniu, nie nużące i zdecydowanie poprawiające humor :)
Anime słodkie aż do bólu, wszystkie postaci o początkowo złych zamiarach nawracają się i zaprzyjaźniają z główną bohaterką i wszystko zawsze kończy się dobre. Wątki miłości, zazdrości, zemsty i zawiązywania przyjaźni... Przyjemne w oglądaniu, nie nużące i zdecydowanie poprawiające humor :)
środa, 21 grudnia 2011
No proszę...
Ostatnie posty były rok temu. Wszystko kręci się wokół własnej osi i zmienia i wystarczył tylko rok, żeby było zupełnie inaczej i chyba lepiej...
Święta - no cóż, nie są już czynnikiem tak stresującym, wszystko jakoś łagodnie zaczęło się układać i nosić znamiona zwyczaju. Nie boję się ich, czekam. To taka miłą odmiana po ostatnich kilku latach.
Moje relacje z innymi - no cóż. Wiąż jestem sama jak palec, ale stało się to jakby mniej bolesne i krzywdzące. Wiele relacji uporządkowałam i ułożyłam, więc w sumie jest ok.
Podjęłam się pierwszych działań zarobkowych i jestem z siebie dość dumna w związku z tym. Pierwsze 160 zł zarobione wogóle nie pokrywa wydatków świątecznych (pierwszych, bo cała reszta przede mną) ale mówi się trudno. Może w styczniu, nie w lutym (po feriach) w końcu uda mi się zebrać i na poważnie poszukać pracy. Chyba najwyższa pora. A w maju to fatum i tak mnie dopadnie...
Blogowanie odeszło gdzieś na margines, fb zajął się funkcją publicznego żalenia się tudzież chwalenia.
Gromady nie ma i to chyba najsmutniejszy akcent mijającego roku. We wrześniu oficjalnie została rozwiązana. Na szczęście działają Buki więc można powiedzieć że wszystko dobrze się skończyło.
Mieszkam trochę na Żytniej trochę na Nowohuckiej, ale jakoś daję z tym radę. Nie jest to już problem, przyzwyczaiłam się. I znajduję nowe połączenia autobusowe, więc potrafię się stamtąd wydostać.
Jedyne co się nie zmieniło to biochemia... bo najwidoczniej znowu jej nie zdałam.
Święta - no cóż, nie są już czynnikiem tak stresującym, wszystko jakoś łagodnie zaczęło się układać i nosić znamiona zwyczaju. Nie boję się ich, czekam. To taka miłą odmiana po ostatnich kilku latach.
Moje relacje z innymi - no cóż. Wiąż jestem sama jak palec, ale stało się to jakby mniej bolesne i krzywdzące. Wiele relacji uporządkowałam i ułożyłam, więc w sumie jest ok.
Podjęłam się pierwszych działań zarobkowych i jestem z siebie dość dumna w związku z tym. Pierwsze 160 zł zarobione wogóle nie pokrywa wydatków świątecznych (pierwszych, bo cała reszta przede mną) ale mówi się trudno. Może w styczniu, nie w lutym (po feriach) w końcu uda mi się zebrać i na poważnie poszukać pracy. Chyba najwyższa pora. A w maju to fatum i tak mnie dopadnie...
Blogowanie odeszło gdzieś na margines, fb zajął się funkcją publicznego żalenia się tudzież chwalenia.
Gromady nie ma i to chyba najsmutniejszy akcent mijającego roku. We wrześniu oficjalnie została rozwiązana. Na szczęście działają Buki więc można powiedzieć że wszystko dobrze się skończyło.
Mieszkam trochę na Żytniej trochę na Nowohuckiej, ale jakoś daję z tym radę. Nie jest to już problem, przyzwyczaiłam się. I znajduję nowe połączenia autobusowe, więc potrafię się stamtąd wydostać.
Jedyne co się nie zmieniło to biochemia... bo najwidoczniej znowu jej nie zdałam.
piątek, 24 grudnia 2010
Grrrr... Niech to będzie tylko jakieś pozorne powinowactwo dusz, bo inaczej przysięgam moją najgłębszą nienawiść i zemstę!
Święta przyszły nadspodziewanie szybko, tylko patrzeć jak będzie trzeba wracać do nauki... Nie wiem nie wiem, wszystko mi się miesza, alergia atakuje i wogóle jest do niczego.
Ciągle szukam, ale dna nie widać. Mam coraz więcej wątpliwości i dylematów, coraz częściej pogrążam się w dziwnym stanie nieważkości...
Ech...
Święta przyszły nadspodziewanie szybko, tylko patrzeć jak będzie trzeba wracać do nauki... Nie wiem nie wiem, wszystko mi się miesza, alergia atakuje i wogóle jest do niczego.
Ciągle szukam, ale dna nie widać. Mam coraz więcej wątpliwości i dylematów, coraz częściej pogrążam się w dziwnym stanie nieważkości...
Ech...
czwartek, 9 grudnia 2010
ble

hmmm... mam przedziwne wrażenie, że zbyt wiele naszych relacji z innymi ludźmi wygląda bardzo podobnie, a może właśnie tak. Nie chce świąt. Nie chce musieć mówić mu co postanowiłam. Nie chcę sylwestra. Nie chce nowego roku. Nie chce ferii. Nie chce spotkań z litości. Nie chce kolejnych przepłakanych weekendów. Wogóle nic już nie chce.
Mam dość. Kropka.
czwartek, 18 listopada 2010
Ech...

I miałam racje! Dzisiejszy dzień jest dniem powrotu zombie-koali! W trochę inny sposób niż się spodziewałam ale...
Boże, to chyba przez te zgniłe cytryny!
Mam przedziwne wrażenie, że biegnę w złym kierunku, ale najwidoczniej nie potrafię się zatrzymać. Świat jest dziwny i zbyt skomplikowany, ludzie agresywni albo ślepi, samotność boli a obowiązki przytłaczają i odpychają.
No cóż, cztery stówy za powtarzanie przedmiotu to jeszcze nie tak dużo...
piątek, 12 listopada 2010
Gdyby... kto podejmie wyzwanie?
1. Gdybym była owocem, byłabym... winogronem.
2. Gdybym była kolorem, byłabym... czernią w szafirową kratę.
3. Gdybym była zwierzęciem, byłabym... kotem, czarnym kotem o zielono złotych oczach.
4. Gdybym była urządzeniem domowym, byłabym... lodówką.
5. Gdybym była książką, byłabym... Jednym Zaklęciem.
6. Gdybym była ubraniem, byłabym... pończochą, kabaretkową czarną pończochą z aksamitną czerwoną kokardką.
7. Gdybym była biżuterią, byłabym... nieskończonym węzłem na rzemyku
8. Gdybym była kredką, byłabym... grubą, mocno zużytą, ale zawsze zaostrzoną zieloną koh-i-norr'ką
9. Gdybym była samochodem, byłabym... czarnym Jeepem Grand Charokee.
10. Gdybym była żywiołem, byłabym.. wodą.
11. Gdybym była drzewem, byłabym... czeremchą.
12. Gdybym była napojem, byłabym... słodkim, czekoladowym cappuccino na mleku.
13. Gdybym była smakiem lodów, byłabym... czekoladą i wanilią.
14. Gdybym była znana osobą, byłabym... Johnym Deepem.
15. Gdybym była planetą, byłabym... Ciemnym Księżycem (chociaż to planetoid).
16. Gdybym była owadem, byłabym... osą.
17. Gdybym była środkiem publicznego transportu, byłabym... pociągiem.
18. Gdybym była piosenką, byłabym... Szalonym Ikarem.
19. Gdybym była filmem, byłabym... Labiryntem Fauna.
20. Gdybym była porą roku, byłabym... jesienią.
21. Gdybym była kwiatem, byłabym... konwalią.
22. Gdybym była kreskówką, byłabym... Krecikiem.
23. Gdybym była miejscem, byłabym... kamiennym mostkiem nad rzeczką, w najdalszym zakamarku parku.
24. Gdybym była podarunkiem, byłabym... ręcznie wykonaną ramką na zdjęcie.
25. Gdybym była wspomnieniem, byłabym... tym, które należy do zamkniętej przeszłości, chociaż nie jest złe.
26. Gdybym była miastem, byłabym... Sighisoarą.
27. Gdybym była zmysłem, byłabym... wzrokiem.
28. Gdybym była grą, byłabym... Dixit.
29. Gdybym była słodyczą, byłabym... czekoladą.
30. Gdybym była porą dnia, byłabym... 3.30 w nocy.
31. Gdybym była wynalazkiem, byłabym... kuchenką mikrofalową.
32. Gdybym była częścią ciała, byłabym... karkiem.
33. Gdybym była krajem, byłabym... Rumunią.
34. Gdybym była smakiem, byłabym... smakiem metalicznym.
35. Gdybym była sportem, byłabym... bieganiem.
36. Gdybym była zapachem, byłabym... zieloną herbatą.
37. Gdybym była przedmiotem szkolnym, byłabym... matematyką.
38. Gdybym była flagą, byłabym... flagą piracką.
39. Gdybym była budynkiem (budowlą!), byłabym... zrujnowaną, kiedyś prześliczną i nadal posiadającą nieodparty urok kamieniczką z mojego osiedla.
40. Gdybym była miesiącem, byłabym... marcem.
41. Gdybym była gumą do żucia, byłabym... miętowa.
42. Gdybym była zabawką, byłabym... przytulanką.
43. Gdybym była materiałem, byłabym... polarem.
44. Gdybym była figurą geometryczną, byłabym... trójkątem płaskim.
45. Gdybym była odpowiedzią, byłabym... sarkastyczna.
46. Gdybym była słowem, byłabym... oksymoronem.
47. Gdybym była literą, byłabym... R.
48. Gdybym była cyfra, byłabym... 5.
49. Gdybym była przedmiotem, byłabym... kocem.
50. Gdybym była sztućcem, byłabym... łyżeczką.
Hmmm... coś komuś wyjaśnić? A może macie więcej pomysłów? Ja czekam na propozycje :)
2. Gdybym była kolorem, byłabym... czernią w szafirową kratę.
3. Gdybym była zwierzęciem, byłabym... kotem, czarnym kotem o zielono złotych oczach.
4. Gdybym była urządzeniem domowym, byłabym... lodówką.
5. Gdybym była książką, byłabym... Jednym Zaklęciem.
6. Gdybym była ubraniem, byłabym... pończochą, kabaretkową czarną pończochą z aksamitną czerwoną kokardką.
7. Gdybym była biżuterią, byłabym... nieskończonym węzłem na rzemyku
8. Gdybym była kredką, byłabym... grubą, mocno zużytą, ale zawsze zaostrzoną zieloną koh-i-norr'ką
9. Gdybym była samochodem, byłabym... czarnym Jeepem Grand Charokee.
10. Gdybym była żywiołem, byłabym.. wodą.
11. Gdybym była drzewem, byłabym... czeremchą.
12. Gdybym była napojem, byłabym... słodkim, czekoladowym cappuccino na mleku.
13. Gdybym była smakiem lodów, byłabym... czekoladą i wanilią.
14. Gdybym była znana osobą, byłabym... Johnym Deepem.
15. Gdybym była planetą, byłabym... Ciemnym Księżycem (chociaż to planetoid).
16. Gdybym była owadem, byłabym... osą.
17. Gdybym była środkiem publicznego transportu, byłabym... pociągiem.
18. Gdybym była piosenką, byłabym... Szalonym Ikarem.
19. Gdybym była filmem, byłabym... Labiryntem Fauna.
20. Gdybym była porą roku, byłabym... jesienią.
21. Gdybym była kwiatem, byłabym... konwalią.
22. Gdybym była kreskówką, byłabym... Krecikiem.
23. Gdybym była miejscem, byłabym... kamiennym mostkiem nad rzeczką, w najdalszym zakamarku parku.
24. Gdybym była podarunkiem, byłabym... ręcznie wykonaną ramką na zdjęcie.
25. Gdybym była wspomnieniem, byłabym... tym, które należy do zamkniętej przeszłości, chociaż nie jest złe.
26. Gdybym była miastem, byłabym... Sighisoarą.
27. Gdybym była zmysłem, byłabym... wzrokiem.
28. Gdybym była grą, byłabym... Dixit.
29. Gdybym była słodyczą, byłabym... czekoladą.
30. Gdybym była porą dnia, byłabym... 3.30 w nocy.
31. Gdybym była wynalazkiem, byłabym... kuchenką mikrofalową.
32. Gdybym była częścią ciała, byłabym... karkiem.
33. Gdybym była krajem, byłabym... Rumunią.
34. Gdybym była smakiem, byłabym... smakiem metalicznym.
35. Gdybym była sportem, byłabym... bieganiem.
36. Gdybym była zapachem, byłabym... zieloną herbatą.
37. Gdybym była przedmiotem szkolnym, byłabym... matematyką.
38. Gdybym była flagą, byłabym... flagą piracką.
39. Gdybym była budynkiem (budowlą!), byłabym... zrujnowaną, kiedyś prześliczną i nadal posiadającą nieodparty urok kamieniczką z mojego osiedla.
40. Gdybym była miesiącem, byłabym... marcem.
41. Gdybym była gumą do żucia, byłabym... miętowa.
42. Gdybym była zabawką, byłabym... przytulanką.
43. Gdybym była materiałem, byłabym... polarem.
44. Gdybym była figurą geometryczną, byłabym... trójkątem płaskim.
45. Gdybym była odpowiedzią, byłabym... sarkastyczna.
46. Gdybym była słowem, byłabym... oksymoronem.
47. Gdybym była literą, byłabym... R.
48. Gdybym była cyfra, byłabym... 5.
49. Gdybym była przedmiotem, byłabym... kocem.
50. Gdybym była sztućcem, byłabym... łyżeczką.
Hmmm... coś komuś wyjaśnić? A może macie więcej pomysłów? Ja czekam na propozycje :)
niedziela, 31 października 2010
Hallowenowe refleksje...

Opowiem wam bajkę... Nie bajkę na dobranoc, nie taką w której występuje rycerz, księżniczka ani nawet żaba, nie taką która dobrze się kończy... Ale będzie to bajka wyjątkowa, specjalnie na dzisiaj. Bajka na Hallowen.
Będzie to bajka o pewnym wampirze, o wielkiej przyjaźni i jeszcze większej stracie...
Kiedyś, dawno temu, był sobie pewien wampir. Nie wiedział skąd pochodzi ani jak się nazywa i nie miał na świecie nikogo. Jego twarz była biała i piękna, ale każdy kto go zobaczył od razu czuł strach i uciekał. Instynkt wampira nakazywał mu polować na tego kto ucieka i był zbyt silny, aby mu się przeciwstawić.
A jego serce był zimne i zamarznięte, tak jak jego dłonie.
Lecz pewnego razu wampir napotkał na swojej drodze małego chłopca, który nie uciekł tylko wyciągnął do niego swoją drobną, ciepłą rączkę i zabrał go do swojego domu.
Od tej pory wampir spędzał każdą noc w pokoju chłopca, który zawsze zostawiał dla swojego przyjaciela uchylone okno, i grzał się w jego cieple i uczuciu.
Lata mijały i chłopiec rósł i stawał się coraz większy, ale przyjaźń trwała niezmienna i silniejsza od przeciwności.
I nawet kiedy chłopiec wydoroślał i coraz mniej nocy spędzał w domu, zawsze kiedy tam był, jego okno było otwarte, a wampir zawsze na niego czekał.
Wampir i chłopiec, a teraz już mężczyzna, lubili swoją obecność i dobrze razem się czuli. Ale w okrutnym świecie nic nie trwa wiecznie i los postanowił nie oszczędzać również tej pary przyjaciół.
Było lato i trwały wakacje i wampir już od kilku tygodni czekał na swojego towarzysza, każdej nocy stojąc pod jego domem i wypatrując uchylonego okna. Spędzał tam każdą chwilę, nie polując i nie myśląc o niczym innym.
Kiedy w końcu pewnej nocy przyszedł pod dom zobaczył upragniony widok był bardzo szczęśliwy. Po cichutku wszedł do pokoju i usiadł przy łóżku śpiącego przyjaciela.
Chciał tak jak zwykle posiedzieć koło niego i pogrzać swoje zmarznięte serce, ale po wielu dniach głodu krew młodzieńca pachniała wyjątkowo słodko i wampir nie potrafił jej się oprzeć. Jego instynkt znów okazała się zbyt silny i chęć przetrwania zwyciężyła uczucie.
Dopiero później, trzymając w ramionach bezwładne ciało przyjaciela, wampir uświadomił sobie, co tak naprawdę zrobił.
W tej chwili zrozumiał, że już nigdy nikt nie wyciągnie ku niemu ciepłej dłoni, nie otworzy dla niego okna pokoju i własnego serca. Zrozumiał też, że właśnie w tej chwili jego serce zamarzło do końca i zmieniło się w zimny kamień.
Ułożył na pościeli ciało młodzieńca, tak, że wyglądał jakby tylko spał chociaż w rzeczywistości był zimny jak lód jak jego wampirze serce, i po cichutku odszedł w noc, rozpływając się w ciemności jak cień.
I choć minęło wiele, naprawdę wiele lat, choć wampir był w wielu, naprawdę wielu miejscach i widział wielu naprawdę wielu ludzi... Już nigdy nie dane mu było zaznać ciepła i szczęścia jakie daje przyjaźń...
Subskrybuj:
Posty (Atom)